Wnętrza ZewnętrzaWnętrza ZewnętrzaWnętrza Zewnętrza

Nowe mieszkanie na Saskiej Kępie

23 kwietnia, 2018
Remont tego mieszkania śledzę od samego początku. Zobaczyłam je przed zmianami, a potem z przyjemnością uczestniczyłam w obradach dotyczących poszczególnych rozwiązań. Wiedziałam, że będzie fajnie, bo to już kolejne mieszkanie wykańczane przez Rafała, naszego przyjaciela, i mieliśmy okazję poznać jego styl.
 
Prace wykończeniowe trochę trwały. Wiecie jak jest – przypadki chodzą po ludziach. Ale szczególnie po Rafale. Działo się sporo nieplanowanych akcji. Od zalania, a właściwie zalewania w trybie ciągłym przez dłuższy okres czasu, przez problemy rodzinne fachowców, po poważne złamania uniemożliwiające pracę. Na szczęście w końcu się udało pokonać wszystkie przeciwności losu i mogę zaprezentować Wam efekty.

 

Tym razem jest naprawdę bombowo, bo Rafał wziął do pomocy Olę Munzar. Jej projekty pokazywałam Wam na blogu już wielokrotnie. Uwielbiam ten styl!

 
Rafał i Ola są zupełnie różni (chociaż oboje konkretni i uparci!), ale mam poczucie, że właśnie połączenie tak różnych temperamentów przyniosło wyjątkowo dobre rezultaty. Różnorodność zawsze poszerza horyzonty.

Mieszkanie przed remontem było kawalerką z osobną kuchnią. Kluczowym celem remontu było zorganizowanie aneksu kuchennego i wydzielenie sypialni. Sęk w tym, że przyłącza do wody są tylko w łazience, pomiędzy drzwiami do mieszkania a dawną kuchnią, która idealnie nadawałaby się na sypialnię. W związku z tym nowa kuchnia miała być zlokalizowana w miarę na środku.
 
Oczywiście można było podjąć inną decyzję. Istnieje możliwość przeciągania rur pod podłogą. Ale mały spadek może łatwo generować niedrożność, a problem z rurą pod podłogą to większy problem niż problem z rurą w ścianie. Dlatego jeśli można, lepiej nie ryzykować.
 
 
Wszyscy myśleliśmy nad różnymi koncepcjami, Rafał nawet rozrysował różne opcje w programie z prostymi wizualizacjami. A potem przyszła Ola, przyjrzała się temu wszystkiemu i zaproponowała rozwiązania najbardziej odpowiadające temu, czego szukał Rafał. Powyżej dwie ostatnie koncepcje, nad którymi było najwięcej wahania. Ostatecznie zrealizowany został wariant B, tylko z okrągłym stołem. 
 
Na początku nie byłam do tego rozwiązania przesadnie przekonana. Miałam poczucie, że droga od łazienki do sypialni biegnie wokół całego mieszkania, a wchodzenie do pokoju przez kuchnię, w której przecież rzadko panuje nienaganny porządek, to słaby pomysł. Ale myliłam się. Metraż jest na tyle nieduży, że obejście całego mieszkania nawet dwukrotnie nie przysporzyłoby specjalnego problemu. Natomiast kuchnia została zaprojektowana w taki sposób, by elegancko wtapiać się w charakter pokoju dziennego. O bałaganie również nie ma mowy. Co innego my – czteroosobowa rodzina z małą zmywarką na skraju miasta, a co innego Rafał, który na razie mieszka sam, w okolicy pełnej sympatycznych knajpek, ma dużą zmywarkę i właściwie nie musi korzystać ze zlewu. U niego ten rozkład sprawdza się genialnie! Moim błędem było patrzenie na projekt przez pryzmat własnych potrzeb.
 
 
Sama kuchnia, chociaż zajmuje istotną część mieszkania i gra trochę pierwsze skrzypce, tak naprawdę wcale nie jest aż tak duża.
 
W zabudowie po lewej stronie od wejścia znajduje się lodówka, zamrażalnik, piekarnik, mikrofala, dwie szuflady i trzy szafki nad sprzętem agd. Po prawej stronie natomiast są dwie szafki z szufladami różnej szerokości, zmywarka i szuflada z koszem pod zlewem. Całość utrzymana w białej minimalistycznej stylistyce, dopieszczonej fajnymi uchwytami.
 
 
Gdyby nie było szuflad, do takiego bieżącego korzystania to byłaby jedna szeroka szafka, jedna wąska i dwie półki pod mikrofalą. Czyli niedużo. Tu jednak jest dziewięć szuflad i mieści się w nich wszystko! W dodatku nie tylko się mieści, ale jest też łatwo dostępne. W razie potrzeby można wstawić różne przegródki i podziałki, które jeszcze ułatwią porządkowanie. To kuchnia IKEA, więc i szuflady są standardowe i łatwo do nich coś dobrać
 
My w poprzednim mieszkaniu mieliśmy szuflady IKEA w kuchni. Teraz mamy tylko szafki i dwie płytkie szuflady na sztućce. Od przeprowadzki minęły ponad cztery lata, a ja wciąż tęsknię za tamtą kuchnią. Miała swoje minusy, jasne. Ale przechowywanie rzeczy było tam takie wygodne! Marzę o kuchni z szufladami!
 
 
Biały blat został zrobiony z konglomeratu kwarcowego. Nie rysuje się, nie barwi, jest naprawdę wytrzymały. Jedyny widoczny ślad (chociaż ja nie zauważyłam) zostaje po gorących naczyniach, np. kubku z gorącą herbatą. Mimo wszystko Rafał deklaruje, że do kolejnego mieszkania też kupi konglomerat kwarcowy. Wcale się nie dziwę. Blat jest naprawdę przyjemny w dotyku, wygląda bardzo porządnie i jest łatwy w utrzymaniu w czystości (czego nie mogę powiedzieć o naszym blacie z płytek! Nie znoszę czyszczenia fug, a samo ściągnięcie okruszków z tej powierzchni pełnej wzniesień i dolinek to prawdziwe wyzwanie).
 
W blacie został zrobiony otwór na płytę indukcyjną. Dzięki temu jest umiejscowiona prawie na równi z powierzchnią blatu. Efekt jest taki, że chociaż czarna, prezentuje się bardzo subtelnie, a aneks kuchenny lepiej się wtapia w charakter pokoju.
 
 
Zaraz przy kuchni stoi okrągły stół. To dębowy Nagano I z sfmeble.pl. Co ciekawe, taki sam stoi u nas w domu. Cudownie obserwować, jak te same meble różnie się sprawdzają w różnych stylizacjach. 
 
 
Na ścianie za stołem zostały powieszone deski ze sklejki. Rafał pomalował je w białe paski. To proste (przynajmniej takie się wydaje) DIY. Należy wymierzyć i zaznaczyć odległości, przykleić równo taśmy malarskie i pomalować całość. Efekt świetny i zdecydowanie niebanalny!
 
 
Mieszkanie znajduje się na Saskiej Kępie, dlatego w środku znajdują się dwa plakaty dotyczące tehjokolicy. Pierwszy to połączenie architektury z muszką do garnituru. Genialne! Drugi to print ręcznie rysowanego plan okolicy od City Art Posters (my mamy Ursynów z tej serii), dobrze widoczny na zdjęciu pod otwartą szufladą. Oba plakaty świetnie się wpasowały w klimat wnętrza. 
 
 
Do klimatu mieszkania świetnie pasuje też stary parapet z lastryko.
 
Mogłoby się wydawać, że zostawianie starych elementów w tak odpicowanym wnętrzu jest trochę nie na miejscu, a taki kontrast z nowego ze starym nie wyjdzie na dobre… ale nic bardziej mylnego! Odpowiednio dobrany świadek przeszłości nadaje odpowiedniego charakteru. Pokazuje, że nie jest to stylizacja z planu Na Wspólnej, tylko prawdziwe mieszkanie z historią. Jest jednak pewien warunek – to musi być coś porządnego. Szczęśliwie się składa, że lastryko jest porządne. W dodatku wraca do łask i powoli staje się bardzo modne. Współczesne twory wyglądają co prawda trochę inaczej i często są bardziej kolorowe, ale nic nie szkodzi. Ta szarość parapetu też ma swój urok. 
 
 
Odwróćmy się jeszcze na moment do kuchni. Zabudowa z IKEA została zakończona drewnianymi półkami robionymi na zamówienie. To bardzo estetyczne, a zarazem praktycznie, przejście między kuchnią a pokojem. 
 
 
Na półkach stoją roślinki i przepiękna ceramika z Manufaktury w Bolesławcu. Zwróćcie uwagę, że nie są to różne wzory, ale utrzymane w jednej kolorystyce. Razem tworzą przepiękny zestaw. 
 
Ustawienie tej ceramiki na półkach było dobrym pomysłem nie tylko ze względów dekoracyjnych, co chyba nie ulega wątpliwości, ale też ze względów praktycznych. Rzeczy są łatwo dostępne zarówno podczas krzątania się w kuchni, jak i podczas siedzenia przy stole – wystarczy się wychylić i można sięgnąć po cukiernicę. Z kubków i miseczek korzysta się regularnie, więc nie ma wielkiego ryzyka, że “będzie stało i się kurzyło”. W dodatku jest to takie wyposażenie, którego potrzebują goście, by mogli sami się obsłużyć, więc unikamy grzebania po szafkach, które może być krępujące dla obu stron.
 
 
Jeszcze rzut oka na całość. Przyjrzyjcie się lampom. To wielka sztuka powiesić aż tyle lamp na suficie, by całość prezentowała się bez zarzutu. Fajnym sposobem na uporządkowanie sufitowej przestrzeni jest wykorzystanie listw dekoracyjnych. Sztukateria w takich ilościach nie jest przesadnie droga, a potrafi zrobić efekt “wow”.
 
W tle widać brązowe drzwi wejściowe i ukryte drzwi do łazienki – to Asilo Linate Zero bez ościeżnicy, pomalowane na kolor ściany. Bardzo subtelne rozwiązanie.
 
 
Przyjrzyjmy się też, gdzie poukrywane są miejsca do przechowywania. Cała ta zabudowa z piekarnikiem to różne szafki – szafa od strony przedpokoju, szafka z półkami od strony stołu, lodówka, piekarnik, szafki kuchenne. Szafowy gigant oddziela jadalnię od przedpokoju i nie rzuca się w oczy. Nie widać, że całość została postawiona zupełnie od zera. Wygląda, jakby zawsze tam była jakaś ściana. Wkomponowanie szaf w taki sposób powiększa optycznie przestrzeń i wprowadza ład do mieszkania. Im więcej wolnostojących mebli, tym wnętrze staje się bardziej zagracone. Czasem nie ma wyboru, ale skoro robimy remont od zera, warto skorzystać z takich rozwiązań. Najlepiej, by szafy w zabudowie były maksymalnie neutralne, by pasowały do wnętrza nawet w przypadku większej zmiany wystroju. Tak jak nasze garderoby z lustrzanymi drzwiami
 
Za stołem na ścianie ze sklejką są płytkie szafki, które nie wpływają specjalnie na rozkład pokoju czy dostęp do stołu, a zarazem dają możliwość ukrycia wielu przedmiotów, mając je cały czas pod ręką. Liczne skrytki pozwalają utrzymać porządek w mieszkaniu. Serio. Myślę, że większość osób postrzeganych jako bałaganiarze to tak naprawdę osoby żyjące we wnętrzach niedostosowanych do ich potrzeb.
 
 
Stołki przy blacie to nie jest odkrywcze rozwiązanie, ale daje mnóstwo wygodnych zastosowań. Zwłaszcza w tym, nie aż tak dużym, pomieszczeniu.
 
To fajne miejsce do zjedzenia szybkiego śniadania, do pracy (nawet został przygotowany kontakt do ładowarki pod blatem), do wspólnego gotowania czy do spotkania z większym gronie, gdy przy stole lub na sofie brakuje już miejsc. Pokój jest nieduży, więc odległości pomiędzy sofą, stołem i stołkami nie są duże. Można usiąść w dowolnym miejscu i wciąż wygodnie kontynuować rozmowę. 
 
 
Na ścianie za sofą został odkryty beton. To nie jest sztuczna struktura, farba imitująca czy przyklejane płyty, tylko faktycznie autentyczna ściana. Wygląda trochę inaczej niż to, z czym mamy do czynienia najczęściej, ale to jest w niej fajne. Już Wam mówiłam w kontekście lastryko, ale powtórzę: uwielbiam autentyczność we wnętrzach!
 
 
Sofa została zamówiona w polskiej firmie Rafek. Do kompletu jest też mniejszy mebel, który może pełnić różnorodne funkcje – może być podnóżkiem, stolikiem czy dodatkową sofą (co prawda bez oparcia, ale to zawsze dwa dodatkowe miejsca siedzące). Można go też połączyć z sofą tworząc narożnik. 
 
Turkusowe obicie to Fargotex, reklamowany przez Małgorzatę Rozenek jako tkanina odporna na zabrudzenia. Na razie się sprawdza (przynajmniej z zabrudzeniami z czekolady).
 
Na ścianie na wprost sofy nie ma telewizora. W przyszłości może będzie rzutnik, ale na tę chwilę dobrze jest bez niego. Za to znajdują się tu drzwi Asilo, model Linate Zero, takie jak do łazienki. Pisałam o nich kiedyś w poście o kobiecym wnętrzu. Dzięki ukrytej ościeżnicy i pomalowaniu ich tą samą farbą, co ścianę, elegancko wtapiają się w otoczenie.
 
 
Sypialnia jest niewielka. Zmieściła tylko łóżko, mały stolik i białą szafę z planktonowymi uchwytami. Co ciekawe – spójrzcie na łóżko – my mamy identyczne! Widzieliście, jak się prezentowało w naszych sypialniach? TU i TU?
 
 
W sypialni na ścianie jest odkryty beton, podobnie jak za kanapą. Tutaj jednak jest zasłonięty do pewnej wysokości – to zbyt surowy materiał, by ocierać się o niego podczas snu. Powstała zabudowa przyniosła fajną półeczkę, na której można eksponować różne dekoracje, takie jak obraz z biegaczem czy deskorolkę. Te rzeczy fajnie obrazują zainteresowania właściciela mieszkania 🙂
 
Szara lamperia to tapeta o fakturze tkaniny. Jest przyjemna w dotyku i również ma za zadanie ocieplić sypialnię; sprawić, by opieranie się o ścianę było przyjemniejsze.
 
Na oknie stoi rząd roślinek. Już dostałam szczepki tych kwiatków, więc może i u mnie wkrótce na oknie będą stały podobne. Rodzinka się rozrasta! 
 
W sypialni jest też wysoko pod sufitem malutkie okienko do łazienki. Dzięki niemu do tego niewielkiego pomieszczenia wpada trochę dziennego światła, a to zawsze przyjemne.
 
W całym mieszkaniu jest utrzymana neutralna szaro-biała kolorystyka. Wyjątkiem jest turkusowa sofa i…. szafka w łazience. Wnęka z półkami obok lustra została pomalowana tą samą barwą. Taki prosty ruch, a dał bardzo atrakcyjny wizualnie element spójności. 
 
 
Na ścianach położono białe płytki o podłużnym kształcie. Ale nie są to płytki typu metro! Te są trochę dłuższe i zostały ułożone pionowo. Również wydają się fajnym i uniwersalnym rozwiązaniem na lata, ale mają w sobie więcej oryginalności i ponadczasowości. 
Płytki typu metro są oczywiście piękne, ale stały się tak popularne, że lada moment mogą łatwo zbrzydnąć. To element bardzo charakterystyczny dla wnętrz wykańczanych w ostatnich latach. Obawiam się, że może być zbyt charakterystyczny. Niestety od szału na daną rzeczy do stanu znudzenia czy obrzydzenia jest bardzo krótka droga. Ale oby nie! Trzymam kciuki, by wszyscy byli bardzo zadowoleni ze swojego wyboru. 
 
 
To, co mnie zachwyca w tej łazience, to przeszklone łamane drzwi pod prysznic. Nie przepadam za prysznicami, które nie są zamykane. Para spod prysznica intensywnie rozprzestrzenia się po całej łazience i dużo trudniej ją potem przewietrzyć, a zarazem zimne powietrze z całego pomieszczenia długo daje się we znaki osobie kąpiącej się. Oczywiście nie wszędzie da się zamontować zwykłe drzwi – na przykład u nas się nie da. Ale takie łamane są idealnym rozwiązaniem na takie trudne przypadki!
 
 
Między kuchnią a łazienką jest szafa w zabudowie będąca schowkiem gospodarczym. Znajduje się w nim pralka i wszystkie sprzęty, poza suszarką na ubrania – tylko ona musiała trafić do szafy. 
 
Niby prosta rzecz, ale taki schowek naprawdę dużo zmienia. Pozwala mocno uporządkować rzeczy, co jest bardzo istotne zwłaszcza w niedużym mieszkaniu.
 
 
W przedpokoju jest wszystko, co potrzebne przy wejściu – wieszaki, szafa na płaszcze, szafka na buty i ławeczka. 
 
Na podłodze w przedpokoju został powtórzony motyw z łazienki – heksagony w trzy romby. Ten wzór jest naprawdę piękny! W dodatku sprawia, że na pierwszy rzut oka nie widać, w jakim kształcie są płytki. Jest duża szansa, że gdy heksagony wszystkim zbrzydną, bo moda na nie sięgnie zenitu, te płytki wciąż będą wyglądały świetnie. 
 
 
Pewnie zastanawiacie się, ile kosztowało wykończenie całego mieszkania. Chętnie podzielę się z Wami taką informacją! Zobaczcie:
 
łazienka – 14 003 zł
kuchnia – 19 824 zł
sypialnia – 8 808 zł
pokój dzienny – 17 604 zł
przedpokój – 7 616 zł
wyposażenie – 5 801 zł
wyposażenie niezabudowane – 3 220 zł
ekipa i materiały budowlane – 58 859 zł
parkiet i drzwi – 10 614 zł
okna – 8 665 zł
SUMA: 155 003 zł
 
Jeśli czujecie niedosyt, zobaczcie też film i szkice projektowe tego wnętrza na blogu Oli: KLIK.
 
 
 
Myślę, że to wspaniałe mieszkanie, którym warto się inspirować, dlatego gdybyście mieli jakieś pytania o poszczególne elementy wnętrza, piszcie śmiało w komentarzach.
Postaram się na wszystkie odpowiedzieć!
Nie zapomnijcie obejrzeć również home touru.

Wnętrza Zewnętrza

19 komentarzy

  1. Dzięki za podzielenie się swoimi wrażeniami! Nie sprawdzam na bieżąco komentarzy w starych postach, dlatego dopiero teraz przeczytałam obie wiadomości. Kaloryfery w tym mieszkaniu zostały zostawione stare, ale nie wiem, w jaki sposób zostały odnowione. Słyszałam, że widać różnicę między grzejnikiem malowanym po zdjęciu go ze ściany a tym, który był malowany na ścianie, ale to wszystko.

  2. Może sama sobie odpowiem. Podejrzewam, że grzejniki jednak wymieniono na nowe (może renowacyjne?) lub odczyszczono jakąś bardzo dobrą metodą. Zainspirowana tym wnętrzem zostawiłam stare grzejniki i wyglądają źle – farby przeznaczone do malowania żeliwnych grzejników są dość błyszczące więc grzejniki odcinają się kolorem od ściany, nie udało się także zadbać o tak wysoki stopień ich renowacji, jak na widocznych zdjęciach i mają widoczne nierówności. Solidarnie daję znać, jak to u mnie wypadło. Mam też pewną uwagę do firmy scandicsofa.pl – mają Państwo piękne meble, sofy są naprawdę imponujące. Rozważałam zakup jednej, ale zniechęciła mnie agresywna forma stosowanej przez Państwa reklamy – artykuły sponsorowane, polecanie na blogach, tak jak tu – przecież zupełnie bez sensu, skoro wnętrze jest już pięknie dopełnione inną sofą. Może lepiej byłoby zadbać o większą dostępność mebli do przetestowania – teraz trudno jest sprawdzić czy sofy są wygodne. Wpychanie na siłę wszędzie informacji o Państwa sofach jest bardzo zniechęcające i budzi we mnie wątpliwości odnośnie rzetelności firmy.

  3. Do tego wnętrza świetnie by się sprawdziły sofy tu dostępne: scandicsofa.pl. Ja wybrałabym lekko popielaty kolor 😉

  4. Podczas tygodni przeglądania blogów nie czytałam jeszcze wpisu, który zainspirowałby mnie do tak wielu rzeczy, które chciałabym wykorzystać w swoim nowym mieszkaniu 🙂

  5. Ale to mieszkanko jest super! świetne, niesztampowe pomysły, ładny design i funkcjonalność na medal. Teraz muszę wytrzasnąć skądś sto tysi, zaprosić Olę na kawę i strzelić u siebie jakiś remoncik 😉

  6. Piękne wnętrze. Zainspirowało mnie do zastosowania turkusu w łazience.
    W ogóle bardzo wiele inspiracji znalazłam na Twoim blogu, znajduję tu wnętrza inne niż w wszędzie indziej.
    Lastryko bardzo mi się podoba, w moim mieszkaniu zostawiłam je w kuchni i łazience i poddałam renowacji zamiast skuć. Trochę trudno to teraz dobrze ograć, ale nie żałuję 🙂
    Chciałabym dopytać o dwie rzeczy:
    1.Grzejniki: czy to stare grzejniki po renowacji czy nowe (a jeśli nowe, to czy wiesz może jakie?)
    2. Cóż to za cudne płytki w w aneksie kuchnnym i czy ich kolor to petrol?
    Pozdrawiam!

  7. Ja mam marmurowe, więc nie mogę narzekać, ale też chyba wolałabym lastryko. Byłoby bardziej po mojemu po prostu – ja nie jestem aż taka elegancka 😀

    Ale najbardziej mi się marzy blat w kuchni z lastryko z zielonymi i różowymi kamyczkami ❤️

Najnowsze wpisy

Zobacz inne wpisy
usercartmagnifiercrossmenuchevron-down