Często pytacie, jak Marcin zareagował na siostrę, więc po pół roku obserwowania ich relacji, postanowiłam w końcu podzielić się z Wami naszym doświadczeniem. Sama słyszałam dotychczas różne historie, więc obawiałam się, że będzie ciężko.
Marcin kocha Lenę, troszczy się o nią i chętnie się z nią bawi. Zawsze o niej pamięta i dba, by ją przynieść, gdy wszyscy się przytulamy. Wszyscy to wszyscy, Lena też! Ale nie mogę powiedzieć, że Marcin zwariował na jej punkcie. Pojawienie się Leny potraktował bardzo naturalnie. Bardziej przeszkadza mu zachodzące słońce, niż to, że w domu pojawiło się nowe dziecko.
Pewnie nie ma złotego sposobu na zazdrosne rodzeństwo i dużo zależy od charakteru maluchów, ale podzielę się z Wami zasadami, których sami staraliśmy się trzymać. Może pomogą Wam w przygotowaniu swoich dzieci na przyjazd młodszego rodzeństwa :)
* Marcin dostaje prezenty. Najpierw prezent od siostry w momencie przyjazdu małej do domu, potem jeszcze od dziadków. Raz się zdarzyło, że prezent dostała tylko Lena i było widać, że jest mu bardzo przykro. Jeśli więc wybieracie się z upominkiem przywitać jakiegoś malucha na tym świecie, nie zapomnijcie o starszym rodzeństwie! Starszaki widzą, kiedy zostają pominięte.
* Marcin nie zazdrości, bo sam jest oczkiem w głowie wszystkich. Wiadomo, że na początku każdy jest strasznie ciekawy nowego członka rodziny. Kusi, by rzucić wszystko i lecieć do łóżeczka przyjrzeć się maluszkowi. Ale starsze rodzeństwo nie poczuje się dobrze, gdy tylko przebiegniecie obok niego w drodze do małego dziecka. Dziecka, które śpi i nawet nie zauważy waszej obecności. Kilka minut was nie zbawi, a może pomóc budować zdrową relację między rodzeństwem. Gdy teściowie przyjechali do nas pierwszy raz zobaczyć Lenę, poszli najpierw do Marcina. Ten pokazał nową kuchnię, którą dostał z okazji przyjazdu małej, różne samochody, budowle z klocków... i dopiero po chwili zapytany o siostrę, sam zaprowadził dziadków do łóżeczka i z jeszcze większą dumą niż przy kuchni, zaprezentował: "TA DAM!"
* Marcin decyduje. Jest w domu dłużej niż Lena, jest starszy, mądrzejszy i ma też więcej praw. Przede wszystkim jednak, ma swoją prywatność. Siostra już wystarczająco dużo w domu namieszała, nie może pozbawić go zupełnie wszystkiego! Dlatego to Marcin decyduje, czy Lena może z nim siedzieć. Jeśli ma ochotę być sam, musimy to uszanować. Jeśli Marcin nie życzy sobie, by Lena ruszała jego zabawki, to my musimy upilnować, by faktycznie nie były w jej zasięgu. Wozy strażackie to rzecz święta i Lena bawić się nimi nie może, ale jak poproszę, to Marcin jest w stanie znaleźć jakieś koparki, które z uśmiechem na ustach przynosi siostrze. Co ważne, ta zasada działa w dwie strony - część zabawek należy do Leny i Marcin musi pogodzić się z tym, że Lena może je gryźć, i nie ma potrzeby jej tych zabawek wyrywać, robić "nu-nu" i wysyłać ją do kąta.
* Marcin pomaga. Zmiana pieluszki czy znalezienie smoczka to nie lada wyzwanie, a mali strażacy kochają wyzwania! Każda okazja, by zostać bohaterem jest na wagę złota. A jak wykona zadanie, to potem...
* Marcin zbiera pochwały. Za każdym razem, gdy pomoże przy Lenie, poda jej zabawki czy zawoła nas, gdy Lena zaczyna płakać - zawsze dostaje od nas pochwałę. Super! Podałeś jej zabawkę, dzięki! Brawo, Marcin! Pomogłeś Lenie - bardzo ładnie! Jesteś kochanym starszym bratem i pięknie się o nią troszczysz.
* Marcin rozumie. Wie, że Leną trzeba się zająć i że opieka nad nią nie jest jedynie wymówką od unikania zabaw z nim. My natomiast korzystamy z tego, że dzidziuś (przynajmniej nasz) nie płacze cały czas i spokojnie może trochę poleżeć sam. Trzylatek jest mniej cierpliwy. Jeśli jednak musimy mu odmówić, staramy się nie zrzucać winy na Lenę. Nie "bo Lena coś", tylko to my nie mamy teraz siły, to ja już się zmęczyłam, to ja nie mam ochoty. Bierzemy to na siebie. By nawet nie przeszło mu przez myśl, że to Lena jest winna, że to przez nią się teraz nie bawimy. Wyjątkiem są sytuacje, gdy mała po prostu płacze - wtedy Marcin sam zauważa, że trzeba się nią zająć i stara się pomóc ją uspokoić (przynosząc smoczek lub śpiewając kołysankę). Widzi, co się dzieje i nie ma sensu mu wmawiać, że jest inaczej.
* Marcin może na nas polegać. Wie, że dotrzymujemy danego słowa. Jeśli jest powiedziane, że pobawimy się, gdy Lena zaśnie, to faktycznie się bawimy. Jeśli jest powiedziane, że dostanie lody w nagrodę, to dostanie. Jeśli nawet nie będzie się upominał, sami mu przypomnimy. Dzieci nie są głupie. Czasem wydaje się, że zapomniały i obędzie się bez obiecanej nagrody, a po czasie przypominają sobie, że nic nie dostały. Nie warto ryzykować utraty wiarygodności.
To są nasze sposoby na budowanie zdrowej relacji między Leną i Marcinem. Jeśli chcielibyście coś dopisać lub pochwalić się swoimi doświadczeniami, piszcie w komentarzach :)
PS. Dzisiaj daliśmy Marcinowi kolejny powód do zachwycania się siostrą -> założyliśmy jej body z wozami strażackimi :) :)
Marcin kocha Lenę, troszczy się o nią i chętnie się z nią bawi. Zawsze o niej pamięta i dba, by ją przynieść, gdy wszyscy się przytulamy. Wszyscy to wszyscy, Lena też! Ale nie mogę powiedzieć, że Marcin zwariował na jej punkcie. Pojawienie się Leny potraktował bardzo naturalnie. Bardziej przeszkadza mu zachodzące słońce, niż to, że w domu pojawiło się nowe dziecko.
* Marcin dostaje prezenty. Najpierw prezent od siostry w momencie przyjazdu małej do domu, potem jeszcze od dziadków. Raz się zdarzyło, że prezent dostała tylko Lena i było widać, że jest mu bardzo przykro. Jeśli więc wybieracie się z upominkiem przywitać jakiegoś malucha na tym świecie, nie zapomnijcie o starszym rodzeństwie! Starszaki widzą, kiedy zostają pominięte.
* Marcin nie zazdrości, bo sam jest oczkiem w głowie wszystkich. Wiadomo, że na początku każdy jest strasznie ciekawy nowego członka rodziny. Kusi, by rzucić wszystko i lecieć do łóżeczka przyjrzeć się maluszkowi. Ale starsze rodzeństwo nie poczuje się dobrze, gdy tylko przebiegniecie obok niego w drodze do małego dziecka. Dziecka, które śpi i nawet nie zauważy waszej obecności. Kilka minut was nie zbawi, a może pomóc budować zdrową relację między rodzeństwem. Gdy teściowie przyjechali do nas pierwszy raz zobaczyć Lenę, poszli najpierw do Marcina. Ten pokazał nową kuchnię, którą dostał z okazji przyjazdu małej, różne samochody, budowle z klocków... i dopiero po chwili zapytany o siostrę, sam zaprowadził dziadków do łóżeczka i z jeszcze większą dumą niż przy kuchni, zaprezentował: "TA DAM!"
* Marcin decyduje. Jest w domu dłużej niż Lena, jest starszy, mądrzejszy i ma też więcej praw. Przede wszystkim jednak, ma swoją prywatność. Siostra już wystarczająco dużo w domu namieszała, nie może pozbawić go zupełnie wszystkiego! Dlatego to Marcin decyduje, czy Lena może z nim siedzieć. Jeśli ma ochotę być sam, musimy to uszanować. Jeśli Marcin nie życzy sobie, by Lena ruszała jego zabawki, to my musimy upilnować, by faktycznie nie były w jej zasięgu. Wozy strażackie to rzecz święta i Lena bawić się nimi nie może, ale jak poproszę, to Marcin jest w stanie znaleźć jakieś koparki, które z uśmiechem na ustach przynosi siostrze. Co ważne, ta zasada działa w dwie strony - część zabawek należy do Leny i Marcin musi pogodzić się z tym, że Lena może je gryźć, i nie ma potrzeby jej tych zabawek wyrywać, robić "nu-nu" i wysyłać ją do kąta.
* Marcin pomaga. Zmiana pieluszki czy znalezienie smoczka to nie lada wyzwanie, a mali strażacy kochają wyzwania! Każda okazja, by zostać bohaterem jest na wagę złota. A jak wykona zadanie, to potem...
* Marcin zbiera pochwały. Za każdym razem, gdy pomoże przy Lenie, poda jej zabawki czy zawoła nas, gdy Lena zaczyna płakać - zawsze dostaje od nas pochwałę. Super! Podałeś jej zabawkę, dzięki! Brawo, Marcin! Pomogłeś Lenie - bardzo ładnie! Jesteś kochanym starszym bratem i pięknie się o nią troszczysz.
* Marcin rozumie. Wie, że Leną trzeba się zająć i że opieka nad nią nie jest jedynie wymówką od unikania zabaw z nim. My natomiast korzystamy z tego, że dzidziuś (przynajmniej nasz) nie płacze cały czas i spokojnie może trochę poleżeć sam. Trzylatek jest mniej cierpliwy. Jeśli jednak musimy mu odmówić, staramy się nie zrzucać winy na Lenę. Nie "bo Lena coś", tylko to my nie mamy teraz siły, to ja już się zmęczyłam, to ja nie mam ochoty. Bierzemy to na siebie. By nawet nie przeszło mu przez myśl, że to Lena jest winna, że to przez nią się teraz nie bawimy. Wyjątkiem są sytuacje, gdy mała po prostu płacze - wtedy Marcin sam zauważa, że trzeba się nią zająć i stara się pomóc ją uspokoić (przynosząc smoczek lub śpiewając kołysankę). Widzi, co się dzieje i nie ma sensu mu wmawiać, że jest inaczej.
* Marcin może na nas polegać. Wie, że dotrzymujemy danego słowa. Jeśli jest powiedziane, że pobawimy się, gdy Lena zaśnie, to faktycznie się bawimy. Jeśli jest powiedziane, że dostanie lody w nagrodę, to dostanie. Jeśli nawet nie będzie się upominał, sami mu przypomnimy. Dzieci nie są głupie. Czasem wydaje się, że zapomniały i obędzie się bez obiecanej nagrody, a po czasie przypominają sobie, że nic nie dostały. Nie warto ryzykować utraty wiarygodności.
PS. Dzisiaj daliśmy Marcinowi kolejny powód do zachwycania się siostrą -> założyliśmy jej body z wozami strażackimi :) :)
Komentarze
Wszystko co opisałaś jest bardzo mądre. Faktycznie bardzo często zapomina się o starszym rodzeństwie i zachwyt nad nowym członkiem rodziny przyćmiewa smutek tej małej istotki. Wasze dzieciaki wydają się być bardzo szczęśliwe a to jest najważniejsze. :)
OdpowiedzUsuńPS. Kiedy fotka Leny-strażaczki? :D
jest już TUTAJ :)
UsuńSuper, że tak dbacie o dobre układy między rodzeństwem. Aż miło patrzeć :) Strasznie im zazdroszczę, moja mama dla odmiany zrobiła wszystko co w jej mocy żebyśmy z braćmi nawet po latach mieli się serdecznie dość :)
OdpowiedzUsuńOj, to nieciekawie! Współczuję! To może przydałoby się stworzyć listę grzechów głównych rodziców rodzeństwa? :) Ja się chyba tego nie podejmę, ale może mogłabyś coś zaproponować? Ku przestrodze!
UsuńFajnie napisane - jak to zawsze u Ciebie:) U nas w sumie jest podobnie z dzieciakami. Chociaż pierwsze dni po pojawieniu się Słodkiej Z w domu Mała M czuła się nieswojo. Nie odstępowała mnie na krok i bardzo pilnowała czy równo dzielę swoją miłość :) Ale ten etap szybko minął. Teraz zachwycam się jak cudnie bawi się z młodszą siostrą! Nie może się doczekać, aż będą mogły rozrabiać na całego :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhaha :D Bardzo mi miło! :))
UsuńZabawy dwóch dziewczynek muszą być strasznie słodkie! U nas w rodzinie, jak rodzeństwo, to zawsze przynajmniej jeden chłopak :D ja mam brata, Piotrek dwóch, a kuzynki albo jedynaczki, albo też mają braci, a z chłopakami to taki inny wymiar delikatności ;)
moja siostra jest na podobnym etapie. Jej syn ma 5 lat, a córka roczek :))
OdpowiedzUsuńTo faktycznie! Cztery lata różnicy, u nas trzy :) Fajowo! :) A jak się bawią razem? Bez problemu?
UsuńBardzo mądrzy z Was rodzice. Mam nadzieję, że gdy przyjdzie odpowiedni czas my z mężem będziemy umieli zastosować się do tych rad, bo naprawdę to wszystko bardzo do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak uważasz :) A my... cóż... do ideałów wciąż nam bardzo daleko, ale staramy się :)
UsuńMadziu kochana,
OdpowiedzUsuńjestem oczarowana mądrością waszych metod wychowawczych.
b.KH.
Jestem oczarowana mądrością Waszych metod wychowawczych.
OdpowiedzUsuństarsze pokolenie KH.
Witaj Madziu. Babcia to się musiała wpisać aż 3 razy, żeby wyrazić swój podziw. Po prostu zbyt długo wpis się nie pojawiał.
UsuńMadziu, jestem oczarowana mądrością Waszych metod wychowawczych. B.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo bardzo mądre zasady wprowadziliście. Zapisuję w zakładkach :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :*
Usuń