Wnętrza ZewnętrzaWnętrza ZewnętrzaWnętrza Zewnętrza

Kwietnik na ratunek, gdy parapet nie wystarcza

18 września, 2017
Moda na rośliny we wnętrzach sprawiła, że coraz więcej osób boryka się z problemem zastawionych parapetów. Kolejne doniczki już się nie mieszczą i trzeba poszukać dla nich innej przestrzeni. Komody, półki, murki, podłoga… i co dalej? Odpowiedź tak naprawdę jest dość oczywista – potrzebny jest kwietnik!
Kwietniki były kiedyś popularne i nie brakowało ich w domach naszych dziadków czy rodziców. A potem jakby słuch o nich zaginął. Nic dziwnego – po co ludziom kwietniki, gdy nie mają roślin? Trend się jednak w końcu odwrócił, rośliny wracają na salony, i spokojnie możemy powitać te sprytne stojaki na nowo. Ale jak właściwie wyglądają współczesne kwietniki i gdzie ich szukać?

Pierwszy kierunek, jaki mi zawsze przychodzi do głowy przy poszukiwaniu wnętrzarskich akcesoriów, to Ikea. Tym razem również mnie nie zawiodła, gdyż wybór kwietników mają naprawdę niezły. Mnie najbardziej urzekła biało-drewniana seria SATSUMAS (na zdjęciu powyżej), ale fajny jest też biały LANTLIV w formie stolika/półeczki czy czarny SOCKER w formie narożnego regału z trzema półeczkami. 
Przyjrzyjmy się jednak uważniej kwietnikom na jedną doniczkę. Co prawda nie dają nam wymówki do kupowania kolejnych roślin, która może pojawić się przy większych stojakach (-> “O nie, mam tylko dwa kwiatki, a tu jest miejsce na pięć! Trzeba szybko dokupić jeszcze trzy!”), ale tak naprawdę są najbardziej uniwersalne, jeśli chodzi o ustawienie ich w mieszkaniu.

Chodziło mi o coś takiego jak kwietniki Wire marki Menu. Proste, lekkie formy, które można na różne sposoby zaaranżować we wnętrzu.

Okrągła podstawa wydaje się być bardzo stabilna, co jest niewątpliwym atutem tego modelu względem innych, zwłaszcza dla osób próbujących pogodzić życie roślin z życiem dzieci i zwierząt.
Chciałam pokazać Wam w tym poście jakieś polskie produkty. Trafić na duże sklepy i zagraniczne marki to żadna sztuka. Dlatego wniknęłam w internet trochę głębiej i odnalazłam dwie polskie firmy specjalizujące się właśnie w kwietnikach.

Bujnie to dwuosobowa manufaktura z kwietnikami utrzymanymi w minimalistycznej estetyce. Wśród stojących są dwie kolekcje (Blum i Mellow) w różnych rozmiarach i dwóch kolorach – białym i czarnym.

Druga polska firma to Kwietnik. Nazwa mówi sama za siebie. Ich kwietniki mają podobne metalowe nogi jak w Bujnie, ale są zupełnie inne na wysokości doniczki – koszyk jest wykończony linką. Są dostępne dwa rozmiary – Ernest i Karol – i można je nabyć w czterech kombinacjach kolorystycznych wynikających z dwóch kolorów metalu (biały i czarny) oraz dwóch kolorów linki (również biały i czarny).
W sklepie jest jeszcze kwietnik Kornel, który kształtem przypomina po prostu stołek (wyjątkowo ładny i wyjątkowo drogi), więc Ernest i Karol wydają mi się ciekawszą propozycją w kwietnikowym zestawieniu.
Podobnych kwietników możecie szukać też na olx pod hasłem “kwietnik prl” (zobaczcie TE czy TE). Niektóre formy nie są aż tak minimalistyczne, ale warto się rozejrzeć, bo można znaleźć naprawdę świetne kształty w bardzo korzystnych cenach.
Ostatnim kwietnikiem stojącym, jaki chciałam Wam pokazać, jest kwietnik Plant Stans marki Ferm Living. Ładny i prosty, na trzech nóżkach. Niestety wydaje się mało stabilny. Co więcej, wymaga sześciobocznej doniczki, co jest mało uniwersalne i raczej trzeba kupić od razu cały zestaw. 
Ferm Living ma też kwietnik wiszący – Plant Holder. Tu, chociaż uchwyt jest podobny jak w kwietniku stojącym, można już wstawić zwykłe doniczki, jak na załączonym poniżej obrazku.
Wspomniane wcześniej polskie marki również mają w swojej ofercie kwietniki ścienne.

Kwietniki bujnie są oparte na kształcie koła. Nie chodzi o to, że wszystkie są okrągłe, bo nie są, ale to koło zawsze pojawia się gdzieś w tle i jest mocno zauważalne.

Są trzy modele na jedną roślinę i jeden na trzy. Wszystkie bardzo estetyczne i dobrze się razem komponują. 
Marka Kwietnik również ma metalowe kwietniki ścienne, tylko oparte nie na kole, a na kreskach. Różne warianty kratek na jedną lub trzy rośliny. Proste, ukośne, z zagięciami czy napisem – różne, ale wszystkie w ramach jednej koncepcji.
Myślę, że kwietniki bujnie i Kwietnik dobrze by ze sobą razem wyglądały. Koła i krzyżyki to takie naturalne połączenie, więc jeśli nie możecie się zdecydować, śmiało bierzcie wszystko i mieszajcie 🙂
Kwietnik ma jeszcze jedną ciekawą propozycję do powieszenia rośliny bez doniczki (kokedama). Pewnie nie pamiętacie, ale ja miałam taki kwiatek od Kule Kule: tutaj pokazywałam. Mój był po prostu na sznurku i po kilku latach ten sznurek regularnie maczany w wodzie trochę stracił na sprężystości (delikatnie mówiąc). Tutaj jest propozycja takiego uchwytu. Również godne uwagi!
Jak już przy roślinach wiszących jesteśmy, pokażę Wam na koniec kwietniki makaramy Bloomingville. Pięknie się prezentują! Jedna poniżej. Jeśli chcielibyście tak powiesić doniczkę u siebie i nie czujecie się na siłach, by zrobić makaramę samemu, zajrzyjcie do Pakamery: klik, gdzie jest spory wybór podobnych kwietników od polskiej marki MOX.

Więcej ciekawych kwietników znajdziecie w kwietnikowej zakładce Pakamery.

Dajcie znać w komentarzach, które kwietniki najbardziej Was przekonują. Ja zachwycam się tymi stojącymi metalowymi, ale czuję, że z braku miejsca powinnam raczej przyjrzeć się tym wiszącym.
Jeśli znacie jeszcze jakieś fajne sklepy online z kwietnikami, śmiało podzielcie się nimi w komentarzach. Kiedyś świetne doniczki do powieszenia na ścianie miała marka Iluminado, ale niestety niedługo po publikacji o nich w Forbes, słuch o nich zaginął. Może widzieliście gdzieś coś podobnego?
Wnętrza Zewnętrza

15 komentarzy

  1. Bardzo piękny wpis. Zastanawia mnie tylko jedno. Jakie kwiatki trzeba w domu hodować, żeby potrzebowały kwietników za miliony złotych?? Nie pojmuję ludzi, którzy wydają setki złotych na kawałek metalu czy drewna. Tę IKEĘ jeszcze przeżyję, bo ceny są w miarę adekwatne co jakości. Reszta to jakieś nieporozumienie. Kawałek wygiętego metalu 400zł ?? Tym bardziej jeśli produkt jest produkowany w PL, a nie sprowadzany z drugiego końca świata. A cena jak z kosmosu. Ludzie zastanówcie się czym wypełniacie swoje życie!

  2. Ja też mam rośliny od zawsze – więcej lub mniej w zależności od tego, ile pokoi mam do dyspozycji 🙂 Ale nie da się ukryć, że wielu ludzi nie myślało o opiece nad roślinami (bo to kłopot dla kogoś, kto nie jest do tego przyzwyczajony) i dopiero ostatnio dzięki modzie się do tego przekonują. Spotkałam się z opinią jakiegoś psychologa, że wynika to z faktu, że ludzie coraz później mają dzieci, a chęć opiekowania się kimś/czymś pojawia się dużo wcześniej. Zwierzęta i rośliny świetnie się nadają, by zaspokoić tę potrzebę. W dodatku rośliny są jeszcze mniej kłopotliwe niż zwierzęta, więc nic dziwnego, że stały się modne. Ale nie jestem do końca przekonana do tego uzasadnienia 😛

  3. Dla mnie to bardzo dziwne, że na rośliny jest moda lub nie. Zawsze mi towarzyszyły w każdym moim mieszkaniu (teraz 5) i nie wyobrażam sobie bez nich przyjaznej przestrzeni do życia. Roślinki ustawiam wszędzie gdzie jest wolny skrawek blatu czy ściany. Bez nich mieszkanie jest martwe. Podobnie jak bez psiaka czy innego zwierzaka. A może to ja jestem nienormalna? Tak też może być.

  4. Dokładnie! Nie bez powodu doradzam szukanie pod hasłem "kwietnik PRL" 😃 Zastanawiam się tylko czy kiedyś wróci moda na takie srebrne od podłogi do sufitu jak 20 lat temu ☺️

Najnowsze wpisy

Zobacz inne wpisy
usercartmagnifiercrossmenuchevron-down